i jeden gwar na ulicy
przystanków, być może, siedem
czerwone światło przecznicy.
Na tylni pomost wskoczyłaś,
ty, ja cię nazwać nie mogę,
i w bladą szybę patrzyłaś
a tramwaj połykał drogę.
Nie wiem, czy kula w twej dłoni
piekła goręcej od słońca ...
i smutek miałaś na skroni
i smutek milczał z gorąca
A dzielną byłaś, niewiasto,
pragnęłaś, bym nie zobaczył
jak patrząc w żyjące miasto,
twego nieszczęścia nie raczył
ujrzeć. Kulejesz, widzę
jak dzielna być potrzebujesz ...
a dzisiaj się tego wstydzę,
nie powidziałem słowa ... żałuję.
(1978)
czasem mijamy się z jakimś człowiekiem,gdzieś podświadomie rozumiemy kim jest,jednak nie podchodzimy lub przynajmniej nie obdarzamy przyjaznym uśmiechem.Nie zdajemy sobie sprawy,ile takim gestem jesteśmy w stanie dla takiego człowieka zrobić.Jak wiele mógłby taki gest zdziałać.
OdpowiedzUsuńMasz rację, a ten stary wiersz powstał w wyniku obserwacji konkretnego zdarzenia,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam