15 stycznia 2010
Impresje krakowskie (2)
II
Tętni życie na krakowskim rynku
obcych języków szum
turyści pożerają wzrokiem wnętrza sklepów
na popołudniowej kawie zatrzymują czas.
Inni tłumnie kłębią się ku ptactwu
z dłońmi pełnymi gruboziarnistej pszenicy
rozsypuja ją rzucają w gołębie gardła.
Krakowianie zwykli siadywać na ławkach
w cieniu kasztanowców Plant.
Im gołębie jedzą z ręki.
Tam w zacienionej dziedzinie miasta
cieszę przerywa dźwięk dzwonka tramwajów
Tutaj jarmarczny gwar
nawet wtedy gdy nagle
uderza w asfalt gradu garść.
I tylko turyści zaczynają krążyć
zbierając się do odlotu
pod przyjazne podcienia Sukiennic.
(1977)
Tętni życie na krakowskim rynku
obcych języków szum
turyści pożerają wzrokiem wnętrza sklepów
na popołudniowej kawie zatrzymują czas.
Inni tłumnie kłębią się ku ptactwu
z dłońmi pełnymi gruboziarnistej pszenicy
rozsypuja ją rzucają w gołębie gardła.
Krakowianie zwykli siadywać na ławkach
w cieniu kasztanowców Plant.
Im gołębie jedzą z ręki.
Tam w zacienionej dziedzinie miasta
cieszę przerywa dźwięk dzwonka tramwajów
Tutaj jarmarczny gwar
nawet wtedy gdy nagle
uderza w asfalt gradu garść.
I tylko turyści zaczynają krążyć
zbierając się do odlotu
pod przyjazne podcienia Sukiennic.
(1977)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj Smooth:) No takim całkiem przypadkowym gościem to nie jestem;)A wykopaliska lubię.. I szperanie po starych strychach, szufladach i kuferkach też.. Kiedy to pisałeś, miałam trzy, cztery latka, a Kraków mi jest bliskim. Pozwól więc, że się przysiądę... A kto wie, co z tych słów stanie się cennym znaleziskiem.. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI przyfrunął Skowronek zimową porą.
OdpowiedzUsuńNawet nie wie, na co się naraża. No ... ale może cieplej tu niż na dworze.
Ja też smarkatym byłem onego czasu, takim starszym smarkatym.
Pomyślałem sobie jednak, że pora by przeprosić się ze swoją odległa przeszłością, która może nie była tak zupełnie bez sensu,
pozdrawiam